wtorek, 27 grudnia 2016

MAGICZNY MARATON / „Harry Potter i Czara Ognia”


„Zagłuszanie bólu na jakiś czas sprawia, że powraca ze zdwojoną siłą.”

Od razu zacznę od tego, że jest to zdecydowanie najlepsza część ze wszystkich, które do tej pory przeczytałam. Po prostu nie mogłam oderwać się od lektury, książka wessała mnie do środka.
            Moją ulubioną częścią książki był Turniej Trójmagiczny. Umierałam z ciekawości, aby dowiedzieć się, jakie będą następne zadania, przez które muszą przejść uczestnicy. Bardzo zainteresowało mnie również przybycie delegacji z innych magicznych szkół z całego świata do Hogwartu.

„Nadejdzie czas, w którym będziecie musieli wybierać między tym,
 co słuszne, a tym, co łatwe.”

            Z każdą częścią w książkach o Harrym Potterze pojawia się coraz więcej akcji i emocji. Czwarty tom potrafił jednocześnie wywołać na mojej twarzy szeroki uśmiech i złamać mi serce. Powieść ta okazała się również bardziej krwawa i brutalna, niż poprzednie.
            J. K. Rowling kolejny raz dała mi porządny zastrzyk nowych postaci. Poznałam cichego Wiktora Kruma, piękną i wyniosłą Fleur Delacour i tajemniczego Szalonookiego Moodiego. Bardzo polubiłam Cedrika Diggoriego, który w tym tomie odegrał dosyć dużą rolę.

„Co ma być to będzie, a jak już będzie to trzeba się z tym zmierzyć - powiedział Hagrid.”


CZĘŚĆ ZE SPOILERAMI
Czytasz na własną odpowiedzialność!

            W tym poście postanowiłam po raz pierwszy stworzyć sekcję, w której podzielę się z Wami moimi przemyśleniami na temat konkretnych wydarzeń w książce. Jest ona przeznaczona dla osób, które już tę książkę czytały, nie zamierzają jej czytać lub po prostu nie przeszkadzają im spoilery. Mam nadzieję, że taki pomysł się Wam spodoba, piszcie w komentarzach co o tym myślicie ;).
            Osoby, które czytały książkę, z pewnością wiedzą, od czego muszę zacząć. Dlaczego do jasnej ciasnej Cedrik Diggory nie żyje?!?!?! Dlaczego??? Naprawdę bardzo polubiłam tę postać, był kimś, kto zawsze chciał grać fair. To wszystko wydarzyło się tak nagle! Cedrik zachował się niezwykle szlachetnie, chciał oddać Harry’emu puchar, ale jednak złapali go razem, a ja już byłam taka zadowolona, że obaj wygrali. Niespodziewanie przenoszą się na cmentarz i nagle… Cedrik umiera!!! Było to wydarzenie, którego się w tej książce kompletnie nie spodziewałam.


            Następną rzeczą, o której chcę wspomnieć, jest związek Kruma i Hermiony, mimo że ich historia stanowi dosyć mały wątek w całej powieści. Generalnie nie mogę się doczekać, aż Ron i Hermiona będą razem, jednak muszę przyznać, że Wiktor i Hermiona również mi do siebie pasowali ;). Podobało mi się to, że przychodził do biblioteki jedynie po to, aby zaprosić Hermionę na bal oraz to, że lubił rozmawiać jedynie z nią. Bawiły mnie także przebłyski zazdrości Rona.
            Nawet nie wiecie, jaka dumna byłam z Harry’ego po przeczytaniu sceny opisującej jego walkę z Voldemortem. Harry pokazał na co go stać i pokonał go! Cieszyło mnie, gdy czytałam, jak Lord Voldemort powoli tracił odwagę, a w jego oczach pojawiał się strach przed Harrym, czarodziejem w wieku trzynastu lat. Bardzo wzruszający był również moment pojawienia się ech Cedrika oraz matki i ojca Harry’ego.

KONIEC CZĘŚCI ZE SPOILERAMI






            Podsumowując, książka była naprawdę przecudowna, pełna zarówno emocji i akcji, jak i momentów niepewności. Zakończenie okazało się zaskakujące, co cenię sobie w książkach. Jak do tej pory jest to mój ulubiony tom w tej serii.

„Znasz swoją matkę, Malfoy, prawda? - powiedział Harry. - Ma minę, jakby jej ktoś podsunął łajno pod nos... Czy ona zawsze ma taki wyraz twarzy, czy może tylko wtedy, kiedy jesteś w pobliżu?”


            Co myślicie o mojej Części ze Spoilerami? Piszcie w komentarzach! ;)

niedziela, 11 grudnia 2016

MAGICZNY MARATON / „Harry Potter i więzień Azkabanu”


„To by znaczyło, że tym, czego się boisz najbardziej, jest... strach.

To bardzo mądre, Harry.”


            Oficjalnie zmieniam nazwę mojego maratonu. Przymiotnik „jesienny” nie jest już zbyt trafnym określeniem, ze względu na to, że jesień już właściwie się kończy ;). Niestety przez natłok nauki nie udało mi się do końca listopada dokończyć wszystkich książek o Harrym Potterze, a więc od dzisiaj będzie to magiczny maraton ;).
Tym razem opowiem Wam trochę o trzeciej części serii o młodym czarodzieju, czyli „Harry Potter i więzień Azkabanu”. Muszę przyznać, że ten tom naprawdę bardzo mi się podobał. Był zarówno zaskakujący, magiczny, jak i pełen nadziei. Książka nie była przewidywalna, po prostu nie mogłam się od niej oderwać, ponieważ strasznie chciałam wiedzieć, co wydarzy się na następnej stronie.

„Myślisz, że umarli, których kochaliśmy, naprawdę nas opuszczają? Myślisz, że nie przypominamy sobie ich najdokładniej w momentach wielkiego zagrożenia? Twój ojciec żyje w tobie, Harry, i ujawnia się najwyraźniej, kiedy go potrzebujesz.(...)”


W powieści pojawiło się również kilka smutnych wątków, co bardzo mi się podobało, bo przez to w historii zawarte były emocje, a nie jedynie akcja. W książce, z biegiem fabuły, dowiadujemy się coraz więcej o okolicznościach śmierci rodziców Harry’ego. Opisy te sprawiały, że coraz mocniej nienawidziłam mordercy Potterów.
Bardzo polubiłam postać Syriusza Blacka, tytułowego więźnia Azkabanu. Mimo, że w książce jego postać pojawiła się tak naprawdę tylko na moment, wzbudził we mnie dużą ciekawość. Jest on postacią bardzo tajemniczą, a jednocześnie budzącą sprzeczne emocje.

„Uśmiech losu można zobaczyć nawet w tych najciemniejszych chwilach,
jeżeli pamięta się żeby zapalić światło.”

Kolejny raz się powtórzę, ale naprawdę uwielbiam Albusa Dumbledora, dyrektora Hogwartu. Jest to z pewnością jeden z najmądrzejszych i najbardziej dobrodusznych bohaterów książkowych, jakich znam. W książce widzimy, jak wiele jest w stanie zaryzykować, aby zrobić to, co uważa za słuszne i ocalić niewinną osobę.
Jedno, nad czym ubolewam, to mała obecność Hermiony w większej części książki. Bardzo mi brakowało jej wyniosłych komentarzy i momentów zarozumiałości, które zawsze przepełnione są humorem. Niestety, przez większość powieści praktycznie nie odgrywała żadnej większej roli.

„Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz,
zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników,
mają zaszczyt przedstawić
MAPĘ HUNCWOTÓW.”


Generalnie powieść bardzo mi się podobała, była dużo lepsza od drugiej części. Pojawiło się kilku nowych bohaterów, których obdarzyłam wielką sympatią i mam nadzieję, że pojawią się w następnych tomach. Nie mogę się już doczekać, aż zabiorę się za czwartą część ;).


Kto z Was tak jak ja marzy, aby kiedyś przelecieć się na hipogryfie? Piszcie w komentarzach!