Dzisiaj dla odmiany postanowiłam podzielić się z Wami moją jesienną playlistą, czyli wszystkimi piosenkami, których ostatnio nałogowo słucham. Muzyka jest ważną częścią mojego życia, dlatego postanowiłam stworzyć ten post. Chciałabym, aby coś w tym stylu pojawiało się tutaj co jakiś czas.
Enjoy!
A Wy? Czego obecnie słuchacie? Wpadło Wam coś w ucho? Zostawcie po sobie ślad w komentarzu!
niedziela, 1 października 2017
„KRÓLEWSKA KLATKA” – VICTORIA AVEYARD
„Nadzieja w sytuacji,
gdy nie ma na nią miejsca, jest okrucieństwem.”
„Królewska klatka” jest trzecią
częścią serii Victorii Aveyard, opowiadającej o Mare, która żyje w świecie
podzielonym na zwykłych ludzi o czerwonej krwi i ludzi obdarzonych
nadzwyczajnymi zdolnościami, w których żyłach płynie srebrna krew. Przypadkiem
okazuje się jednak, że dziewczyna, mimo że jest czerwoną, jest jeszcze
potężniejsza niż srebrni, przez co jej życie zupełnie się zmienia.
Dwie
poprzednie części były genialne, dlatego byłam podekscytowana zabierając się za
tę. „Czerwona królowa” i „Szklany miecz” bardzo mi się podobały, a zakończenia
obu tych powieści niezwykle mnie zaskoczyły. Widać, jak wysokie oczekiwania
miałam w stosunku do tej książki…
„Teraz wiem, że nie
miałam pojęcia, czym jest miłość. Ani jakie to uczucie mieć nawet odrobinę
pęknięte serce. To stać przed człowiekiem, który jest całym twoim światem, i
dowiedzieć się, że nie wystarczasz. Że cię nie wybiera. Jesteś cieniem osoby,
która jest twoim słońcem.”
„Królewska
klatka” nie rozczarowała mnie, ale też nie powaliła mnie na kolana. Myślę, że
jak do tej pory jest najgorszą częścią tej serii. Zawarty był w niej bardzo
niespotykany wątek. Bohaterowie byli świetnie wykreowani, jednak akcja niekiedy
się dłużyła. Powieść czyta się powoli, z uwagi na małą ilość dialogów. Fabuła
zawiera dużo wątków politycznych i walki o władzę, co bardzo mi się podobało.
Sugerując
się dwoma poprzednimi częściami oczekiwałam zakończenia, po którym nie będę
mogła się pozbierać. Oczekiwałam szoku, tymczasem to, co dostałam od autorki,
było dosyć przewidywalne i zaskoczyło mnie w niewielkim stopniu.
„Potwory są najbardziej
niebezpieczne, gdy się boją.”
Ciekawe, jak
dalej potoczy się ta seria? Jestem wielką fanką tych książek i uwielbiam świat
wykreowany przez Victorię Aveyard.
A Wy?
Zapoznaliście się już z tą serią? Jeżeli nie, to macie zamiar?
niedziela, 24 września 2017
SERIA „WYBRANI” – C. J. DAUGHERTY
Serię
książek „Wybrani” autorstwa C. J. Daugherty zaczęłam czytać już jakiś czas temu,
jednak miałam dużą przerwę po przeczytaniu pierwszej części. Teraz wzięłam się
w garść i postanowiłam dokończyć resztę tomów. Jakie są moje wrażenia?
Allie jest
zbuntowaną nastolatką. Po kolejnym aresztowaniu jej rodzice decydują się na
radykalny krok – wysyłają dziewczynę do tajemniczej szkoły z internatem.
Akademia Cimmeria nie jest jednak zwyczajną szkołą. Panują w niej dziwne zasady,
pełna jest sekretów, uczęszcza do niej jedynie potomstwo najbogatszych i
wpływowych ludzi. Gdy w szkole dochodzi do morderstwa, Allie ostatecznie
przekonuje się, że pora zacząć działać.
Pierwsza
część jest zdecydowanie moją ulubioną. Było w niej najwięcej tajemnic i
najwięcej akcji. Autorka świetnie budowała napięcie, co wprawiło mnie w duży
podziw. Trzy następne części zachwyciły mnie zdecydowanie mniej, jednak dalej
były przyzwoite. Bardzo szybko się je czytało, ponieważ styl autorki jest
bardzo lekki. Ostatnia część jest jedynie trochę gorsza od pierwszej, moim
zdaniem zasługuje na drugie miejsce wśród całej piątki tomów „Wybranych”.
Autorka bardzo ciekawie zakończyła serię.
Dużą zaletą
powieści jest klimat panujący w Cimmeri. Bardzo polubiłam uczących tam
nauczycieli i uczniów. Szkoła miała swoje niespotykane tradycje, które były
bardzo interesujące. Uczniowie grali np. nocami w tenisa, używając świecących w
ciemności piłek.
Irytującym
aspektem książek były rozterki miłosne głównej bohaterki. Od początku do końca
serii dziewczyna schodziła i rozchodziła się na zmianę z Carterem i Sylvainem.
Momentami miałam ochotę nią potrząsnąć. Psuło mi to niestety odbiór powieści.
Wszystkie
części przepełnione są akcją. Fabuła wciąga, a rozdziały się nie dłużą.
Zakończenia powieści nie są zbyt przewidywalne, co jest dużą zaletą. Główna
bohaterka dosyć trzeźwo myśli, co bardzo przypadło mi do gustu.
Jest to
luźna seria młodzieżowa, po którą warto sięgnąć, gdy ma się ochotę na coś
lekkiego. Rzeczywistość wykreowana przez autorkę jest bardzo wyjątkowa i
wciągająca.
A Wy?
Czytaliście coś autorstwa C. J. Daugherty? Podzielcie się swoimi wrażeniami w
komentarzu!
sobota, 16 września 2017
JEDNA Z NAJPIĘKNIEJSZYCH KSIĄŻEK,CZYLI „SŁOWIK” – KRISTIN HANNAH
„Miłość powinna być
silniejsza od nienawiści, inaczej nie ma dla nas przyszłości.”
„Słowik” Kristin Hannah to powieść,
która była wychwalana praktycznie przez każdego, kto ją przeczytał. W końcu chciałam
się przekonać, skąd bierze się fenomen tej książki. Dodatkowo zachęciła mnie
przecudowna okładka.
Isabelle i
Vianne są siostrami, które więcej dzieli, niż łączy. Podążają oddzielnymi
drogami od czasu, gdy po śmierci matki porzucił je ojciec. Jednak wszystko
ulega zmianie z chwilą najazdu nazistów na Francję. Nagle ich życie staje się
niezwykle skomplikowane i ograniczane w każdym aspekcie. Kobiety muszą
zawalczyć ze wszystkimi przeciwnościami losu i jednocześnie odnaleźć miłość,
przyjaźń, a przede wszystkim nadzieję.
To jedna z
najpiękniejszych książek, które przeczytałam w życiu. Mówię to z niezachwianą
pewnością. Powieść wspaniale obrazuje trudne czasy wojenne z perspektywy
zwykłych ludzi. Główne bohaterki nie były Żydówkami, nie trafiły na front jak
mężczyźni, a mimo wszystko każda walczyła na swój sposób.
„Kobiety żyją dalej.
Dla nas ta wojna była czymś innym niż dla nich. Kiedy się skończyła, nie
brałyśmy udziału w paradach, nie dostawałyśmy medali, nie wspominano o nas w
książkach historycznych. W czasie wojny robiłyśmy to, co do nas należało, a gdy
się skończyła, pozbierałyśmy kawałki i zaczęłyśmy życie od nowa.”
Autorka
fantastycznie wykreowała postacie. Były to osoby z krwi i kości, które
jednocześnie popełniały błędy i odnosiły sukcesy. Dużym plusem jest szybka
akcja, rzadko spotykana w tego typu książkach. Powieść, mimo jej dużych
rozmiarów, czytało się bardzo szybko. Nie mogłam się od niej oderwać.
Książka
wzbudziła we mnie mnóstwo emocji. Uśmiechałam się - ciesząc się ze szczęścia
bohaterek, wstrzymywałam oddech - gdy nie byłam pewna ich losu i płakałam - czasami
ze wzruszenia, a czasami ze smutku.
„To nie boli,
powtarzała w duchu, to tylko moje ciało. Nie mogą tknąć mojej duszy.”
„Słowik”
jest wspaniałą lekturą. Kristin Hannah stworzyła powieść, której nie da się
opisać słowami. Serdecznie polecam ją każdemu.
A Wy? Co
sądzicie o tej historii?
czwartek, 14 września 2017
„PRAWDODZIEJKA” – SUSAN DENNARD
„Wyczuł krew… ostrą woń
krwi. Dzikiej krwi. Krwi, która przywodziła mu na myśl łańcuchy górskie i
zbocza urwisk, łąki usiane dmuchawcami i prawdę ukrytą pod śniegiem.”
„Prawdodziejka” Susan Dennard była
dosyć popularna jakiś czas temu, gdy oceniano ją jako dobry początek nowej
serii fantasy. Sięgnęłam po nią, by wyrobić sobie własne zdanie.
Safiya potrafi
zdemaskować każde kłamstwo. Wielu zabiłoby dla tej umiejętności, dlatego Safi
musi pozostać w ukryciu. Inaczej zostanie wykorzystana w konflikcie między
imperiami. Z kolei prawdziwe moce Iseult są tajemnicą nawet dla niej samej.
Jednak wszystko się zmienia, gdy dziewczyny zostają wplątane w intrygę, która
ma zapobiec ponownemu wybuchowi wojny.
Świat
wykreowany przez autorkę jest bardzo interesujący. Pełen magii, polityki i
intryg. Nie można w nim ufać nikomu. Rzeczywistość, w której żyją główne
bohaterki, jest bardzo brutalna.
„Zachowywała się tak,
jak walczyła, i tak, jak tańczyła – doprowadzając ludzi do ostateczności i
testując ich wytrzymałość.”
Bardzo
przeszkadzały mi dialogi między bohaterami. Ich rozmowy były sztuczne i jakby
wymuszone. Miałam wrażenie, że nikt nie rozmawia tak w realnym życiu. Psuło to
mi odbiór całej powieści, nie wiem tylko, czy jest to wina tłumaczenia, czy
samej autorki.
Główne
bohaterki irytowały mnie już od pierwszych stron, w szczególności Safiya. Jej
bezmyślność w wielu sytuacjach była wprost nie do zniesienia. Iseult darzyłam
zdecydowanie większą sympatią. Oprócz tego było kilka innych postaci, które bardzo
polubiłam.
„Bądź jak kwiat, jak
kwiat na tafli jeziora.”
„Mhe verujta. - Zaufaj
mi, jakby moja dusza była twoją duszą.”
Po
przeczytaniu „Prawdodziejki” wydaje mi się, że to seria o bardzo dużym
potencjale. Jestem ciekawa następnych tomów.
A Wy? Jakie
macie zdanie na temat tej pozycji?
poniedziałek, 4 września 2017
„KRÓL KRUKÓW” – MAGGIE STIEFVATER
„Krzyczą tylko ci
ludzie, którzy mają zbyt ubogie słownictwo, żeby szeptać.”
O „Królu Kruków” Maggie Stiefvater słyszałam
już dawno i były to praktycznie same dobre opinie. Do przeczytania tej powieści
ostatecznie zachęcił mnie klub książkowy @czytajta.
Kim są
bohaterowie? Blue jest dziewczyną, która skaże swojego wybranka na śmierć, gdy
tylko go pocałuje. Z tą wiedzą dziewczyna żyje od zawsze. Jest córką wróżki,
wszystkie jej ciotki potrafią przepowiadać przyszłość – jednak ona nie posiada
tej zdolności. Gansey ma obsesję na punkcie linii mocy. Pragnie ją odnaleźć za
wszelką cenę, aby obudzić śpiącego od stuleci Glendowera. Z kolei Adam jest
bardzo inteligentny, zrobi wszystko aby uratować przyjaciół. Ronan nie potrafi
się pozbierać po śmierci ojca. Udaje osobę, która niczym się nie przejmuje,
jednak są to tylko pozory. W końcu ich drogi się krzyżują i od tego czasu nic
nie jest takie, jak wcześniej.
„Czy to w taki sposób
idziemy na spotkanie śmierci? Bledniemy z każdym chwiejnym krokiem, zamiast
świadomie zbliżać się do końca?”
Książka przesyconą
jest magią i niesamowitym klimatem. Akcja toczy się powoli. Czytelnik
nieśpiesznie odkrywa fabułę i poznaje postaci. Jest to cecha rzadko spotykana w
tego typu książkach. Wydało mi się to bardzo intrygujące. Nie jestem osobą, dla
której najważniejsza jest w książkach szybka i rwąca akcja.
Bohaterowie
są cudowni. Są bardzo niespotykani, a z drugiej strony myślę, że każdy mógłby
się z nimi utożsamić. Rozmowy między postaciami były naturalne i niewymuszone.
Miałam wrażenie, że bohaterowie bez problemu mogliby zostać moimi przyjaciółmi.
Pomysł na fabułę wydał mi się interesujący i niekonwencjonalny. Nigdy jeszcze
nie czytałam czegoś w tym stylu.
„- Mam do was prośbę.
Umówmy się, że od teraz jesteśmy ze sobą szczerzy. Koniec z gierkami. To
dotyczy nie tylko Blue. Wszystkich.
- Ja zawsze jestem szczery - prychnął Ronan.
- Człowieku, to największe kłamstwo w twoim życiu - odparł Adam.”
Była to książka jedyna w swoim
rodzaju. Zdecydowanie sięgnę w przyszłości po następne pozycje z tej serii i
resztę twórczości autorki.
A Wy? Co sądzicie o powieściach Maggie Stiefvater?
środa, 30 sierpnia 2017
„UKRYTA WYROCZNIA” – RICK RIORDAN
„Wszystko jeszcze da
się odmienić, Apollinie. To jest dobre w byciu człowiekiem. Mamy tylko jedno
życie, ale możemy wybrać, jaka będzie nasza opowieść.”
„Ukryta Wyrocznia”, pierwszy tom
serii „Apollo i Boskie Próby”, jest drugą przeczytaną przeze mnie w wakacje
książką Ricka Riordana. Uwielbiam tego autora, a ta seria zapowiadała się
nadzwyczaj świetnie. Może właśnie dlatego miałam wobec niej bardzo wysokie
oczekiwania? I wiecie co? Nie zawiodłam się.
Apollo, bóg
piękna, światła, poezji i zarazy, zostaje za karę zrzucony z Olimpu do świata
śmiertelników. W jego żyłach zamiast ichor zaczyna płynąć szkarłatna krew.
Zamienia się w nastolatka o greckim imieniu zmagającego się z trądzikiem. Nie
jest to jednak koniec kłopotów. Apollo spotyka dziewczynkę o imieniu Meg, u
której boku musi zmierzyć się z niebezpiecznym zadaniem. Nie jest to łatwe,
zważywszy na to, że odebrano mu wszystkie nadludzkie zdolności.
„Nigdy nie zrozumiem,
jak wy, śmiertelnicy, potraficie z tym żyć. Jesteście przez cały czas uwięzieni
w worku z mięsa, niezdolni do przeżywania tak zwyczajnych przyjemności jak
zmiana w kolibra albo rozpłynięcie się w czyste światło.
A teraz, o niebiosa, zostałem jednym z was - kolejnym workiem mięsa.”
Apollo jest
bohaterem, którego ubóstwiam. Mieliśmy okazję poznać go w innych powieściach
Ricka Riordana. Wtedy czytaliśmy o jego boskiej postaci - niezwykle pięknym,
wiecznie młodym, złotowłosym młodzieńcu, który uwielbia wykorzystywać herosów
do załatwiania swoich spraw. Czuł się nieśmiertelny. I taki praktycznie był.
Teraz jednak poznajemy Apolla, będącego narratorem powieści, od zupełnie innej
strony. Staje się śmiertelnikiem, jest podatny na zranienia i wcale nie przypomina
idealnej wersji siebie.
„Miny pozostałych
spoważniały. Kiedy dziecko Aresa mówi coś rozsądnego, to znaczy, że sytuacja
jest poważna.”
Poczucie
humoru, którym obdarzył głównego bohatera Riordan, jest genialne. Czytając tę
powieść, wiele razy łapałam się na tym, że mam wielkiego „banana” na twarzy, z
powodu tego, co przed chwilą przeczytałam. Jest to jedna z najzabawniejszych
książek tego autora. Bardzo ucieszyło mnie również to, że dużą rolę w powieści
odgrywają postaci, które wspomniane były w innych seriach, jednak nie poświęcono
im wtedy należytej uwagi. Znaleźliśmy się także ponownie w Obozie Herosów,
znanym ze starszej twórczości Riordana.
„Apollo i Boskie Próby” to zupełnie
nowa seria. Mimo to, jeżeli nie czytaliście wcześniejszych powieści Riordana o
greckich bogach, to radziłabym najpierw sięgnąć właśnie po nie, a potem wrócić
do Apolla. W „Ukrytej wyroczni” znajduje się naprawdę wiele spojlerów. Nie
zmienia to faktu, że książka ta stała się jedną z moich ulubionych pozycji w
całym dotychczasowym dorobku Ricka Riordana. Już nie mogę się doczekać, aż
zabiorę się za drugi tom.
A Wy? Co myślicie o Apollinie i jego
zmaganiach w świecie ludzi?
piątek, 18 sierpnia 2017
„MŁOT THORA” – RICK RIORDAN
Dzisiejszy post dotyczyć będzie
drugiej części serii Ricka Riordana „Magnus Chase i Bogowie Asgardu”. Rick
Riordan jest autorem, który uwielbia tworzyć swoje powieści na podstawie
różnych mitologii. Seria o Magnusie oparta jest na mitologii nordyckiej, o której
przed przeczytaniem tych książek nie miałam pojęcia. Za to teraz zaznajomiona
jestem z wieloma bogami i legendami, które są fascynujące.
„Bycie synem Frejra nauczyło mnie jednego - nie zawsze mogłem walczyć za przyjaciół. Jedyne, co rzeczywiście mogłem zrobić, to leczyć ich rany.”
Dopóki nie
sięgnęłam po tę powieść, nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tęskniłam za
stylem pisania Ricka Riordana. Poczucie humoru, którym przepełniona jest cała
jego twórczość, jest naprawdę wyjątkowe. Potrafi wykreować nieszablonowe
postaci i świat, w którym samemu chciałoby się żyć.
Nie będę się
rozwodzić na temat fabuły powieści, ponieważ jest to recenzja drugiego tomu, a
nie chcę nic zaspojlerować. Jedyne, co musicie wiedzieć, to że seria ta
przepełniona jest akcją i poczuciem humoru. Autor w cudowny sposób łączy świat
nordyckich bogów i niczego nieświadomych śmiertelników. Bardzo podobało mi się
również to, że w powieści pojawiła się postać z innej serii Riordana. Poza tym
w książce poznajemy nową postać, którą po prostu kocham i nie mogę się
doczekać, aż będę mogła przeczytać o niej więcej.
„- Chwileczkę. Jesteś niewiastą? - Uhm... Tak, książę. Nazywam się Samira al-Abbas. - Zwana też potworem z toporem - powiedziałem. - Zemszczę się! - syknęła do mnie Sam.”
Jestem
wielką fanką twórczości Ricka Riordana. Czytając jego powieści jestem pod
wielkim wrażeniem tego, w jaki sposób potrafi wpleść w fabułę przeróżne mity,
wierzenia i legendy. Jego bohaterowie wydają się bardzo realistyczni, a bogowie
nie zawsze są bez wad. Serię o Magnusie polecam każdemu i z niecierpliwością
czekam na następną część.
A Wy?
Czytaliście książki Ricka Riordana? Co o nich sądzicie? Podzielcie się swoją
opinią w komentarzu!
poniedziałek, 14 sierpnia 2017
„MARTIN EDEN” – JACK LONDON
Postanowiłam
bardziej zapoznać się z klasyką literatury. „Martina Edena” polecili mi rodzice
i uważam, że był to świetny wybór.
„Ciało Ruth miało
jakieś cechy odmienne. Nie uważał go za twór z krwi i kości, podległy cielesnym
chorobom i ułomnościom. Jej ciało było czymś więcej niż przybytkiem ducha. Było
ono wykwitem tego ducha, czystą i uroczą krystalizacją jej boskiej istoty.”
Jack London to
znany na całym świecie amerykański pisarz. Jego powieści zawierają w sobie
wiele wątków autobiograficznych, „Martin Eden” również. Uważam, że jest to
bardzo interesujące i niespotykane.
Główny
bohater powieści to tytułowy Martin Eden – prosty marynarz, który całe życie
spędził w biedzie i nigdy nie zetknął się z prawdziwą kulturą i sztuką. Jest w
pełni zadowolony ze swojego dotychczasowego stylu życia, dopóki nie poznaje
Ruth - dziewczyny z wyższych sfer, wykształconej studentki z nienagannymi
manierami. Z jego strony jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Martin próbuje
się zmienić, aby dorównać swojej wybrance. W trakcie swojej przemiany odnajduje
nową pasję – pisanie. Postanawia zostać pisarzem i dąży do obranego sobie celu.
„Podczas kiedy oni
uczyli się życia z książek, on żył naprawdę.”
Powieść ma
dużo wątków psychologicznych. Zawiera rozważania głównego bohatera nad sensem
życia i nad tym, co właściwie jest mu potrzebne do szczęścia. Mimo, że fabuła
powieści opiera się na miłości Martina i Ruth, to nie nazwałabym jej romansem.
Ma ona bowiem o wiele głębsze przesłanie, opowiada o dążeniu do perfekcji, o
próbie udoskonalania siebie… Tylko czy ma to jakiś sens?
Zakochałam
się w stylu pisania Jacka Londona. Uwielbiam jego opisy. Czytając zastanawiałam
się, jak możliwe jest tworzenie tak pięknych zdań. Język Londona jest
zdecydowanie inny od autorów, których powieści wcześniej czytałam.
„Ludzie ci myślą, że
myślą, i te bezmyślne stworzenia stają się wyroczniami decydującymi o życiu
tych nielicznych, którzy myślą naprawdę.”
Zakończenie
powieści było bardzo zaskakujące. Jest to cecha, którą uwielbiam w książkach.
Dzieło Londona bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło i uważam, że jest to naprawdę
przepiękna i wartościowa powieść.
A Wy?
Czytacie dużo klasyki? Jeżeli tak, to napiszcie mi w komentarzu, po co jeszcze
powinnam sięgnąć!
czwartek, 27 lipca 2017
„OPOWIEŚCI Z AKADEMII NOCNYCH ŁOWCÓW” –
CASSANDRA CLARE
„- Herondale? Jeszcze
jeden Herondale? Bez przerwy Herondale’owie. Nigdy nie ma pani wrażenia, że
gdziekolwiek się ruszy, ścigają ją Herondale’owie?
– Nie bardzo. Chociaż
nie miałabym nic przeciwko.”
Jestem osobą, która dosłownie
pochłania książki Cassandry Clare. Uwielbiam jej twórczość, dlatego oczywiście
nie mogłam zrezygnować z przeczytania „Opowieści z Akademii Nocnych Łowców”.
Miałam dość wysokie wymagania co do tego zbioru nowelek i muszę przyznać, że
wcale się nie zawiodłam.
Książki
Cassandry Clare wzbudzają we mnie bardzo wiele emocji. Tworzy ona postacie,
które uwielbiam i kocham całym sercem. Jej opisy sprawiają, że czuję się,
jakbym każdą sytuację opisaną w książce przeżywała sama. Nie będę tutaj pisać
nic na temat fabuły nowelek, ponieważ nie chcę nikomu nic spojlerować.
„Jak można znajdować się w centrum czyjegoś świata i nawet nie zdawać
sobie z tego sprawy?”
Każda nowela
opowiadała o czymś innym, jednak razem tworzyły bardzo spójną całość. W prawie
każdym opowiadaniu pełno było odniesień do innych powieści autorki, co bardzo
mi się podobało. Więcej uwagi dostali bohaterowie, którzy w innych książkach
byli ledwo wspomniani. Niestety Cassandra Clare, jak zawsze, musiała w pewnym
momencie złamać moje serce na milion malutkich kawałeczków. Nic więcej na ten
temat nie napiszę, jednak jeżeli ktoś czytał, to wie o czym mówię. Poczucie
humoru, którym tryskali bohaterowie, było wspaniałe. Czytając często
uśmiechałam się do książki lub wręcz wybuchałam śmiechem.
„Jesteśmy tym, czym uczyniła nas nasza przeszłość. Nagromadzeniem tysiąca
codziennych wyborów. Możemy się zmienić, ale nigdy nie przekreślimy tego, kim
byliśmy.”
Podsumowując,
wszystkim bardzo serdecznie polecam twórczość Cassandry Clare, jest to jedna z
moich ulubionych autorek. Teraz z niecierpliwością czekam na polskie wydanie
powieści „Lord of Shadows”.
A wy?
Czytaliście już jakieś powieści o Nocnych Łowcach? Jeżeli tak, to wyraźcie
swoje zdanie w komentarzu!
piątek, 14 lipca 2017
TRYLOGIA „WIĘZIEŃ LABIRYNTU” – JAMES DASHNER
„- Jasna cholera, boję
się.
- Jasna cholera, jesteś
tylko człowiekiem. Powinieneś się bać.”
W dzisiejszym
poście podzielę się z Wami moją opinią na temat trylogii James’a Dashner’a
„Więzień labiryntu”. W skład trylogii wchodzą: „Więzień labiryntu”, „Próby
ognia” i „Lek na śmierć”. Po książki te sięgnęłam głównie ze względu na ich ekranizację.
„Więźnia labiryntu” obejrzałam – niestety, jeszcze przed przeczytaniem książek.
Bardzo mi się podobał, również ze względu na cudownego Dylan’a O’Brien’a.
Pierwsza
część serii opowiada o Thomasie, który pewnego dnia budzi się w tajemniczej
windzie, nie pamiętając niczego - poza swoim imieniem. Nie ma pojęcia jak się
tam znalazł, ani gdzie dotrze winda. Pojawia się w Strefie – otwartej
przestrzeni otoczonej murem, z której nie ma wyjścia. Wita go grupa chłopaków,
którzy tak jak on zostali tu przywiezieni znając jedynie swoje imię. Następnego
dnia w Strefie po raz pierwszy pojawia się dziewczyna – Teresa. Przynosi ze sobą
wiadomość, od której wszystko się zaczyna. Mieszkańcy Strefy rozpaczliwie
próbują odnaleźć wyjście przez labirynt, znajdujący się za murem.
„Zapomni o wszystkim,
co dziwne. Zapomni o wszystkim, co złe. Zapomni o tym i nie spocznie, dopóki
nie rozwiąże tej zagadki i nie znajdzie stąd wyjścia.”
Pomysł na
trylogię od początku wydawał mi się świetny. Nigdy wcześniej nie spotkałam się
z książkami o podobnym zamyśle. Miałam tylko nadzieję, że cały pomysł nie
zostanie przez autora zmarnowany. Na szczęście się nie zawiodłam. Trylogia mnie
zachwyciła, każda książka coraz bardziej trzymała w napięciu. W fabule jest
mnóstwo niespodziewanych zwrotów akcji, przez co w pewnym momencie kompletnie
nie wiemy komu ufać i komu wierzyć.
Klimat książki
jest bardzo oryginalny. Sposób, w jaki rozmawiają Streferzy, jest dla nich
bardzo charakterystyczny. Autor stworzył praktycznie ich własny slang, który
nie każdemu może przypaść do gustu, jednak jak dla mnie jest bardzo wyjątkowy.
Bohaterowie często również posługują się sarkazmem, mają duży dystans do siebie,
sporo żartują. Są to rzeczy, które bardzo cenię sobie w relacjach bohaterów.
Przez to bardzo się do nich przywiązuję, wydają mi się realni, nie są jedynie
wykreowanymi postaciami.
„- To Stwórcy -
odpowiedział Minho, następnie splunął na podłogę. - Zrobię wam z pysków
origami!”
Wizja przyszłości,
którą przedstawia autor, jest bardzo niepokojąca. Nie będę się teraz nad tym
rozwodzić, ponieważ chcę uniknąć spoilerów, jednak muszę przyznać, że życie w
świecie „Więźnia labiryntu” nie jest proste.
Trylogię polecam
każdemu, kto lubi książki z dużą ilością akcji, które bardzo zaskakują. W
powieściach nie ma zbyt dużo romansu, więc na to raczej nie należy się
nastawiać. Po skończeniu jednej książki nie można się doczekać następnej.
Jaka jest
Wasza opinia na temat tej serii? Podzielcie się nią w komentarzu!
środa, 21 czerwca 2017
MAGICZNY MARATON / podsumowanie
Jakiś czas
temu skończyłam wreszcie znaną na całym świecie serię o Harrym Potterze napisaną
przez J. K. Rowling. Oprócz tego przeczytałam także „Przeklęte dziecko” i
scenariusz „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”. W tym poście podzielę się
z Wami moimi wrażeniami, odczuciami i przemyśleniami w stosunku do tych
książek. Nie będę się teraz dokładniej zagłębiać w każdą część serii, ponieważ
na ten temat powstały już osobne posty, a poza tym trudno byłoby uniknąć
spoilerów.
Uwielbiam tę serię. Nie mogę sobie
wybaczyć, że wcześniej po nią nie sięgnęłam. Jeżeli Wy także zwlekacie z
sięgnięciem po te powieści, mogę Wam powiedzieć tylko jedno - przeczytanie tej serii może okazać się jedną
z najlepszych decyzji w Waszym życiu.
Książki
zdecydowanie nie są adresowane jedynie do dzieci i młodzieży. Od pierwszej
części do ostatniej następuje bardzo duży rozwój bohaterów. Poznajemy ich w
wieku 12 lat i z tomu na tom robią się coraz starsi i dojrzalsi. Możemy
obserwować etapy ich dorastania, co ma swój urok.
Wszystkie
powieści przepełnione są magią i wspaniałym klimatem, który z każdą następną
książką robi się coraz mroczniejszy. Darzę J. K. Rowling ogromnym szacunkiem za
wykreowanie tak cudownych postaci, jak Harry, Ron, Hermiona i wiele innych.
Stworzyła ona niepowtarzalny świat, w którym zakochały się miliony czytelników.
Jeżeli
chodzi o „Przeklęte dziecko” i „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”, to
moja opinia jest niejednoznaczna. Uważam, że były to ciekawe dodatki do całej
serii. Przez to, że przedstawione są w formie scenariuszy, można je pochłonąć w
jedno popołudnie. Sam film „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” bardzo mi
się podobał, miło było wrócić ponownie do tego magicznego świata. Myślę jednak,
że „Przeklęte dziecko” powstało trochę na siłę - przyjemnie i szybko się je
czytało, jednak zdecydowanie nie było to już to samo, co kultowa seria o młodym
czarodzieju.
Podsumowując,książki stworzone przez J. K. Rowling zdecydowanie należą teraz do jednych z
moich ulubionych. Są powieściami, które jednocześnie bawią i uczą. Myślę, że
spokojnie mogę nazwać je klasykami współczesnych czasów, po które każdy
powinien sięgnąć.
A Wy?
Czytaliście wszystkie książki z tej serii? A może wolicie filmy? Koniecznie
napiszcie swoją opinię w komentarzu!
czwartek, 20 kwietnia 2017
ROME
Dzisiaj wracam do Was z pierwszym postem po dłuższej przerwie
w publikowaniu. Chciałabym podzielić się z Wami wspomnieniami z mojej ostatniej
podróży do Rzymu. Swoimi zdjęciami chciałabym oddać klimat tego miejsca.
Pragnę, abyście poczuli słońce na swoich twarzach oraz zapach aromatycznej kawy i włoskich
makaronów. Wyobraźcie sobie, że za Wami stoi uliczny grajek, który na
akordeonie wygrywa piękną melodię, obok Was przetaczają się tłumy turystów, a z
każdej strony otacza Was oszałamiająca historia. Wspomnienia te są
niezapomniane i niepowtarzalne.
A teraz zapraszam Was w podróż do Wiecznego
Miasta… ;)
A Wy? Byliście w Rzymie? Jeżeli tak, jakie były Wasze wrażenia? A może dopiero planujecie podróż? Napiszcie w komentarzu!