niedziela, 11 grudnia 2016

MAGICZNY MARATON / „Harry Potter i więzień Azkabanu”


„To by znaczyło, że tym, czego się boisz najbardziej, jest... strach.

To bardzo mądre, Harry.”


            Oficjalnie zmieniam nazwę mojego maratonu. Przymiotnik „jesienny” nie jest już zbyt trafnym określeniem, ze względu na to, że jesień już właściwie się kończy ;). Niestety przez natłok nauki nie udało mi się do końca listopada dokończyć wszystkich książek o Harrym Potterze, a więc od dzisiaj będzie to magiczny maraton ;).
Tym razem opowiem Wam trochę o trzeciej części serii o młodym czarodzieju, czyli „Harry Potter i więzień Azkabanu”. Muszę przyznać, że ten tom naprawdę bardzo mi się podobał. Był zarówno zaskakujący, magiczny, jak i pełen nadziei. Książka nie była przewidywalna, po prostu nie mogłam się od niej oderwać, ponieważ strasznie chciałam wiedzieć, co wydarzy się na następnej stronie.

„Myślisz, że umarli, których kochaliśmy, naprawdę nas opuszczają? Myślisz, że nie przypominamy sobie ich najdokładniej w momentach wielkiego zagrożenia? Twój ojciec żyje w tobie, Harry, i ujawnia się najwyraźniej, kiedy go potrzebujesz.(...)”


W powieści pojawiło się również kilka smutnych wątków, co bardzo mi się podobało, bo przez to w historii zawarte były emocje, a nie jedynie akcja. W książce, z biegiem fabuły, dowiadujemy się coraz więcej o okolicznościach śmierci rodziców Harry’ego. Opisy te sprawiały, że coraz mocniej nienawidziłam mordercy Potterów.
Bardzo polubiłam postać Syriusza Blacka, tytułowego więźnia Azkabanu. Mimo, że w książce jego postać pojawiła się tak naprawdę tylko na moment, wzbudził we mnie dużą ciekawość. Jest on postacią bardzo tajemniczą, a jednocześnie budzącą sprzeczne emocje.

„Uśmiech losu można zobaczyć nawet w tych najciemniejszych chwilach,
jeżeli pamięta się żeby zapalić światło.”

Kolejny raz się powtórzę, ale naprawdę uwielbiam Albusa Dumbledora, dyrektora Hogwartu. Jest to z pewnością jeden z najmądrzejszych i najbardziej dobrodusznych bohaterów książkowych, jakich znam. W książce widzimy, jak wiele jest w stanie zaryzykować, aby zrobić to, co uważa za słuszne i ocalić niewinną osobę.
Jedno, nad czym ubolewam, to mała obecność Hermiony w większej części książki. Bardzo mi brakowało jej wyniosłych komentarzy i momentów zarozumiałości, które zawsze przepełnione są humorem. Niestety, przez większość powieści praktycznie nie odgrywała żadnej większej roli.

„Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz,
zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników,
mają zaszczyt przedstawić
MAPĘ HUNCWOTÓW.”


Generalnie powieść bardzo mi się podobała, była dużo lepsza od drugiej części. Pojawiło się kilku nowych bohaterów, których obdarzyłam wielką sympatią i mam nadzieję, że pojawią się w następnych tomach. Nie mogę się już doczekać, aż zabiorę się za czwartą część ;).


Kto z Was tak jak ja marzy, aby kiedyś przelecieć się na hipogryfie? Piszcie w komentarzach! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz